Login

Skoda S100 1973r – Jakub Nowakowski

Skodę S100 wypatrzyłem kiedyś na osiedlowym parkingu. Dość dawno temu, jeszcze w czasach gdy jeździłem M-72 i nie w głowie mi było posiadanie zabytkowego samochodu.

Co charakterystyczne, Skoda stała zawsze w tym samym miejscu, zawsze przodem do chodnika (i tyłem w stronę południa co spowodowało zupełne wyblaknięcie tylnych lamp) i tylko w okresie od wiosny do jesieni (jak się później dowiedziałem każdą zimę spędzała w garażu). Kiedyś nawet zostawiłem za wycieraczką kartkę że „kupię” ale właściciel nie oddzwonił. Po kilkunastu miesiącach spotkałem go przypadkiem przy Skodzie gdy wymieniał linkę gazu. Trochę pogadaliśmy, a ponieważ miałem już wtedy Fiata 125p rozmowy zeszły na tematy zabytkowych samochodów. Pan Ryszard, bardzo miły człowiek, opowiedział mi historię Skody, perypetie związane z odbiorem nowego samochodu, a także ciekawostki z wyjazdu Skodą do Rumunii na wczasy. Powiedział mi także że ostatnio dośc często spotykał się z ofertami odkupienia pojazdu, jednakże pamięta o mojej propozycji. Ale nie czas jeszcze.

Na początku kolejnego sezonu zostałem zaproszony do obejrzenia Skody i rozmów nt. kupna. Przy pierwszej nadarzającej się okazji pojechałem z panem Ryszardem do jego garażu na Fastach. Po zimowym przestoju setka odpaliła bez problemu, wykonałem jazdę próbną i dogadaliśmy się co do ceny. Stan techniczny pojazdu nie budził większych zastrzeżeń – trochę tylko szumiały łożyska w przednich kołach. Blacharsko też było ok, choć upływ lat odcisnął swe piętno zwłaszcza na lakierze (oryginalnym) – powłoka była od słońca cała matowa, wręcz zamszowa . Ale ten samochód miał coś w sobie. Wraz z pojazdem miałem otrzymać spory zapas części m.in. blacharskich , które nie zmieściłyby się do Skody, w związku z tym umówiliśmy się na inny termin odbioru samochodu.

O pomoc zwróciłem się do Marka i jego Skodą Octavią kombi zabraliśmy wszystkie wspomniane elementy. A było tego sporo: nowe błotniki przednie i tylne, pas przedni, progi, mnóstwo nowych części mechanicznych i elektrycznych, miniplandeka i inne. Dostałem także kilka pozycji fachowej literatury oraz rachunki z zakupu samochodu, książka gwarancyjna oraz zapiski pana Ryszarda co do poczynionych napraw i wymian w setce. Całą transakcję wspominam z dużą przyjemnością bo pan Ryszard okazał się osobą nie tylko bardzo kulturalną, ale też skrupulatną i dokładną, wręcz pedantyczną i wszystko co dostałem wraz z samochodem było uporządkowane i w doskonałym stanie.

Kilka słów, jako ciekawostka, odnośnie części zamiennych. Pan Ryszard, pracownik zakładu włókienniczego w Fastach, dość często jeździł pociągiem w sprawach służbowych do Warszawy. Po załatwieniu wszystkich spraw, do odjazdu miał z reguły kilka godzin czekania, więc w pobliskim sklepie Polmozbytu zajmował kolejkę by sprawdzić co „rzucili”. I tak, raz się udało kupić progi, innym razem zestaw naprawczy do silnika, a jeszcze innym razem właściciel Skody wracał koleją trzymając w ręku prócz teczki – 2 błotniki przednie.

Skodą po zakupie jeździłem na codzień, od kwietnia praktycznie do grudnia, ponieważ zima była zupełnie bezśnieżna i bez mrozu. Często też wybieraliśmy się do miasta na 3 Skody S-100: moją, Marka oraz Tomka, wzbudzając duże zainteresowanie na ulicach.

Ów sezon wspominam bardzo entuzjastycznie, bo samochód po przeglądzie, wymianie łożysk w kołach i wentylatorze chłodnicy sprawował się idealnie i to mimo znacznego przebiegu 140 tysięcy kilometrów, co dla nieremontowanego silnika S-100 jest bardzo, bardzo dobrym osiągnięciem. Widać że poprzedni właściciel bardzo dbał o samochód.

Po jakimś czasie powstał w mej głowie pomysł by wyremontować Skodę ale z przeróbką na wersję rajdową. Nie nie, żaden tuning – do tej decyzji skłoniła mnie posiadana czeska literatura na temat oryginalnych rajdowych Skód 120S i moja Skoda ma być wykonana właśnie w duchu lat 70-tych. Perypetie związane z pracami przy Skodzie opisuję na bieżąco w dziale Warsztat do którego serdecznie zapraszam.