Login

Skoda 100L – część 2, etap Białystok

Z prawdziwą przyjemnością udostępniamy dział Warsztat zaprzyjaźnionemu pasjonatowi motoryzacji okresy PRL, który planuje prowadzić szeroko zakrojoną odbudowę Skody S100L. Projekt wygląda bardzo obiecująco, trzymamy kciuki za powodzenie i zapraszamy do lektury. Kontakt do właściciela niżej pokazanej Skody: malinowski.jak@gmail.com

czarprlu.pl

Skoda 100L Jakuba Malinowskiego obecnie trafiła do Białegostoku – najpierw do mego garażu. Tu nowa karoseria będzie przejrzana, zapodkładowana i będą nałożone masy uszczelniające na połączenia blach oraz masy tłumiące na podłogę, komorę silnika, bagażnika i wnętrze. Tak jak było w oryginale. Dodatkowo wszystkie nowe blachy zewnętrze (drzwi, maski, pas przedni i tylny) będą miały usunięte oryginalne podkłady transportowe (poprzez sodowanie), następnie zostaną zagruntowane i zabezpieczone masami elastycznymi. Tak przygotowana karoseria wraz z oblachowaniem trafi do firmy Auto Kolor w Białymstoku na tzw. pasowanie blach, szpachlowanie i ostateczne lakierowanie. W w/w zakładzie była lakierowana także moja Skoda 120S. Wpisy dotyczące „rozdziału białostockiego” w renowacji Skody będą wyróżnione kursywą.

Jakub Nowakowski, czarprlu.pl

Maj 2012

Wieczorem 23 maja ciężarówka z nadwoziem Skody dotarła do Białegostoku. Aby bezpiecznie przenieść karoserię na ziemię zainstalowałem od razu wcześniej przygotowane wózki transportowe. Jeszcze parę minut i taki zestaw zaparkował bezpiecznie w moim garażu. Teraz był czas na przenoszenie wszystkich nowych blach zewnętrznych – masek, drzwi itd. Niestety już pierwsze oględziny blach zewnętrznych, a konkretnie tylnych błotników, które były szlifowane przez poprzedniego „lakiernika” z podkładu transportowego ujawniły, że w/w nadają się na … śmietnik. Oba błotniki były tak „umiejętnie” szlifowane, że zostały w wielu miejscach przegrzane i teraz są prawdziwe „fale Dunaju” wykluczające możliwość szpachlowania. Brawo!

W pierwszej kolejności zabrałem się za karoserię. To prawdziwa przyjemność pracować na fabrycznie nowej karoserii. To prawdziwa „blaszana dziewica”, bez jakikolwiek mas tłumiących.

Karoseria była rok temu przez poprzedniego „lakiernika” częściowo oszlifowana (chwała że dachu na przykład nie przegrzał) a następnie zagruntowana produktem APP. I tak czekała do chwili obecnej. W skutek długiego postoju uległa jednak znacznemu zabrudzeniu. Wykorzystując suchą aurę z wysoką temperaturą zewnętrzną nawozie potraktowałem środkiem myjąco-odtłuszczającym Nielsen Cyclone a następnie… karcherem. Tak tak, ale bez obaw – zaraz po myciu wszystkie zgrzewy zostały przedmuchane do sucha a słońce dokończyło dzieło.

Teraz karoseria jest czysta, odtłuczona i widać wszystkie mankamenty które trzeba poprawić.

Przede wszystkim naprawić trzeba liczne wgnioty wynikające z wieloletniego składowania i wielokrotnego przesuwania – powyginane nadkola, miejscowe wgięcia w komorze silnika itd. Uszkodzony jest także w kilku miejscach lewy próg oraz przednia część podłogi bagażnika – od przesuwania nadwozia po ziemi podejrzewam. W tych ostatnich miejscach sprawa będzie trochę utrudniona bo nie mam dostępu do tych elementów „od wewnątrz” – nie można tego wyklepać za pomocą młotka blacharskiego i tzw. „baby”. Tu z pomocą przyjdzie tzw. puller.

Przeglądu będzie także wymagała przednia część podłogi – być może będę szlifować grunty i podkłady do gołej blachy.

A więc do pracy…

Czerwiec, Lipiec, Sierpień 2012

Podwozie i wnętrze przejrzane, miejscami trzeba było usunąć lekką rdzę czającą się pod gruntem poprzez szlifowanie i piaskowanie. Na oczyszczone miejsca standardowo – grunt Novol Protect i podkład akrylowy Protect.

Przyszła paczka z chemią z firmy RG Grabowscy więc można było kontynuować prace. Całe podwozie oraz podłogę wewnątrz pokryłem szarym podkładem akrylowym aby odciąć masy tłumiące od gruntu antykorozyjnego. Po 24h rozpocząłem uszczelnianie nadwozia – na zgrzewy, zakładki i inne miejsca narażone na korozję nałożyłem masę uszczelniającą poliuretanową APP. Po kolejnych 24h sezonowania przyszła kolej na masę bitumiczną Autobit B100 firmy APP. Efekty widać na zdjęciach.

Po podwoziu przyszedł czas na wnętrze oraz komorę bagażnika i silnika – zgrzewy uszczelnione masą PU50 i na to baranek. Baranek gdyż te elementy będą lakierowane a lakier rozpuściłby masę bitumiczną czyli Autobit.

Równolegle postępują prace nad zawieszeniem przednim, które, w częściach, także trafiło do mego warsztatu. Najpierw czyszczenie wieloletniego brudu i smaru i przygotowywanie do piaskowania.

Nadszedł też czas na zajęcie się blachami poszyciowymi. Wszystkie elementy są nowe (stare zapasy magazynowe) i pokryte są starym podkładem transportowym. Gdzieniegdzie prześwituje też rdza. Ponieważ całościowe piaskowanie blach skodowskich nie jest możliwe (cienka blacha ulegnie momentalnie pofalowaniu) a ręczne szlifowanie zajęłoby miesiąc, podjęta została decyzja o ich czyszczeniu przez sodowanie. Tym etapem, zajęła się białostocka firma www.sodujemy.pl. Proces droższy od piaskowania ale gwarantujący zdjęcie farby bez uszkodzenia blach.

Do sodowania pojechało ponad 14 elementów i już po 2 dniach blachy miałem z powrotem w garażu. Niesamowite wrażenie robiły tak czyste elementy – wyglądały jakby były dopiero wytłoczone na prasie. Zdjęcie podkładu ujawniło też całą prawdę o stanie blach. O ile błotniki i maski po sodowaniu praktycznie nadają się od razu do malowania (no, wymagały jeszcze docierek miejsc z powierzchniową korozją) to pas przedni i drzwi wyglądają już gorzej. Pod podkładem zagnieździła się rdza, której soda już nie usunęła.

Płaskie powierzchnie drzwi zostały zatem oczyszczone ręcznie, zaś ramki i wewnętrzne powierzchnie drzwi będą zawiezione jednak do piaskowania.

Lepsze elementy, po finalnym przeszlifowaniu i miejscowym podpiaskowaniu zostały odtłuszczone i dokładnie pokryte gruntem reaktywny antykorozyjnym Novol Protect, a następnie podkładem akrylowym. Miejsca zgrzewów w błotnikach uszczelniłem następnie masą poliuretanową.

Prace postępują intensywnie naprzód. Dziś maski zostały doszlifowane, dopiaskowane, następnie odtłuszczone, zagruntowane i zapodkładowane. Następnie Wojtek rozpoczął oklejanie blach do natrysku mas elastycznych. Na koniec dnia wszystkie blachy miały już położonego „baranka”

I można było rozpocząć składanie nadwozia…..

Wraz z nastaniem dni bez opadów przetransportowałem wszystkie drzwi oraz pas przedni do znajomego celem wypiaskowania obramowań szyb, wewnętrznych płatów drzwi oraz pasa przedniego. We wszystkich miejscach twardych (przetłaczanych) w których występuje rdza i wżery.

Po kilku dniach odebrałem blachy które jeszcze doszlifowywaliśmy na powierzchniach płaskich, tak by blacha była jak najczystsza. Następnie w ruch poszedł grunt reaktywny Novol, a po 2 godzinach schnięcia – podkład akrylowy. Potem drzwi zostały zainstalowane na nadwoziu.

Dziś trwały ostatnie prace: owiercony pod emblematy pas przedni dostał warstwy „baranka” od wewnątrz i na rant dolny, drzwi zaś masę bitumiczną od wewnątrz. Tak wstępnie złożone nadwozie, z nowymi kedrami, uszczelkami itd. trafi do lakierni Auto Kolor na dalsze prace.

A teraz trochę zdjęć z firmy Auto Kolor gdzie nadwozie Skody jest pasowane i szpachlowane. Zaczyna to wyglądać bardzo obiecująco.

Wrzesień 2012

Prace w Auto Kolorze postępowały ze zmiennym tempem uzależnionym od bieżących „mocy przerobowych” w/w firmy i ilości wozów współczesnych, które tam trafiały. Ale postępy były i w połowie mijającego tygodnia zostałem zaskoczony informacją, że nadwozie zostało już finalnie spasowane a następnie rozłożone ponownie do ostatecznego podkładowania.

Nie minęły 2 dni i na przesłanych przez p. Żmujdzina zdjęciach zobaczyłem pięknie polakierowane nadwozie i blachy poszyciowe. Koloro świetny, połysk świetny – dziś z samego rana osobiście odwiedziłem lakiernię…. Efekt jest niesamowity, wóz jest wylakierowany bardzo starannie i z dużą dbałością o każdy szczegół, odcień lakieru – idealny. Teraz pozostały małe korekty i lekka polerka i będzie można odbierać nawozie….

Skodę z lakierni odebrałem osobiście w piątek. Aura trochę nie sprzyjała transportowi ale udało się wykorzystać pół godziny gdy akurat nie padało.

Samochód był lakierowany akrylowym lakierem firmy Dupont, w odcieniu zgodnym z oryginałem (RubyRed) i w technice też zgodnej z oryginałem (lakier typu jednowarstwowego, bez lakieru bezbarwnego). Każdy z elementów poszyciowych był lakierowany osobno z obu stron. Na cały wóz poszły ponad 4L lakieru.

Myślę, że ten wóz może być spokojnie sztandarową „wizytówką” firmy pana Macieja Żmujdzina. Stopień spasowania nadwozia, jakość przygotowania powierzchni oraz samo lakierowanie to „wyższa półka”. Każdy kto zobaczy tę Skodę na żywo i choć trochę siedzi w temacie renowacji zabytkowych pojazdów „uchyli czapki” i skłoni głowę z szacunkiem nad świetnie wykonaną pracą. Widać, że pan Maciej zaangażował się całym sercem w ten projekt – jak sam mówił samo składanie nadwozia po lakierowaniu zajęło 5 dni! Należą się szczere słowa podziękowania. Zwłaszcza od głównego zainteresowanego :) Teraz bardzo rzadko zdarzają się już tacy prawdziwi fachowcy.

Wóz przywiozłem do mnie do garażu, a następnego dnia od rana rozpocząłem wraz z Wojtkiem konserwację nadwozia. Wszystkie połączenia błotników z nadwoziem (w nadkolach) zostały doszczelnione (mimo założonych kedr) specjalną masą butylową, trwale elastyczną. Na to natryśnięta została masa bitumiczna. Drzwi zostały najpierw zaciągnięte towotem na zgrzewach wewnątrz, następnie zostały „na bogato” natłuszczone szuwaksem złożonym z mieszaniny wosku i świeżego oleju silnikowego. Teraz rdza ich nie ruszy. Progi też zostały dokładnie zabezpieczone szuwaksem ze szczególnym uwzględnieniem zewnętrznej i wewnętrznej komory progów.

Podobnie rzecz się miała z podłużnicami, belką pod nogami kierowcy, tunelem wewnątrz pojazdu, maska przód i tył, uchwytami pod skrzynię biegów, komorami mocowania wahaczy tylnych, komorą przednią podłogi bagażnika, słupkami A, B i C, poprzeczkami dachu, profilami zamkniętymi na skraju dachu, wnęką nawiewu powietrza do chłodnicy, wnęką przy kratach wlotowych powietrza, podszybiami. Na koniec zostały drobiazgi czyli zawiasy, otwory na lewarek w progach, wszelkie uchwyty (w tym blaszki do montażu przewodów hamulcowych na podwoziu i wszelkie otwory gwintowane), komory amortyzatorów tylnych i masa innych miejsc zgrzewu blach (które i tak już wcześniej – w trakcie przygotowywania nadwozia do lakierowania- uszczelniłem masą poliuretanową – ale strzeżonego….) – wszędzie poszła mieszanina woskowo-olejowa. Finalnie zużyłem ponad 5 litrów mieszanki oraz 2 kartusze masy butylowej.

Ogólnie sporo roboty było i nieskromnie powiem, że tej konserwacji nie dałoby się już lepiej zrobić. Chyba że przez zanurzenie…. Teraz wóz dosycha, zaś na poniedziałek planowane jest wydanie Skody Jakubowi Malinowskiemu i tym samym etap „Białystok” dobiega szczęśliwie do końca.

Reasumując – uważam że sodowanie fabrycznie nowych blach do surowej stali oraz ich porządne antykorozyjne gruntowanie, podkładowanie i uszczelnianie w moim warsztacie, następnie fachowa dalsza „obróbka” nadwozia oraz lakierowanie w firmie Auto Kolor i ostateczna „bogata” konserwacja zapewnią długą eksploatację tego nadwozia bez rdzawych purchli, spękań szpachli i innych przykrych niespodzianek. Które niestety trapią sporo odrestaurowywanych w Polsce zabytkowych samochodów.

Teraz sprawa dalszego remontu czy też składania leży już w rękach właściciela (jak się okazało Skoda wróciła ponownie do mnie - ale o tym w innym temacie w dziale warsztat)

Jakub Nowakowski, nowakowski-jakub@wp.pl