Login

Moskwa – Ilia Sorokin Show

Moskiewska wystawa Ilia Sorokin Show

W marcu udałem się na trzy istotne imprezy, które zasadniczo inaugurowały sezon motoryzacji zabytkowej. Wszystkie miały charakter wystaw, w dwóch przypadkach zaś także giełd części i samochodów. Pierwsza odbywała się w Stuttgarcie, druga w Poznaniu – przy okazji targów motoryzacji współczesnej, zaś trzecia w Moskwie.

Ostatnia impreza była najbardziej związana z tematyką naszej strony internetowej i wzbudziła u mnie najwięcej emocji. W związku z tym opiszę wyjazd do Moskwy na Ilia Sorokin Show.

Aby dokładniej oddać atmosferę wyjazdu postaram się opowiedzieć dość szczegółowo nie tylko o samym pobycie na targach ale i o drodze jaką przebyliśmy.

Wyruszyliśmy we czwórkę późnym czwartkowym popołudniem. Aby uniknąć dodatkowych opłat wizowych postanowiliśmy ominąć Białoruś. Trasa wiodła przez Litwę i Łotwę, a potem Rosję. Według informacji pozyskanych od kierowców TIR-ów dowiedzieliśmy się iż droga jest dobrej jakości. To nas utwierdziło w przekonaniu, że ominiecie Białorusi jest jak najbardziej zasadne.

Faktycznie Litwę i Łotwę pokonaliśmy w mgnieniu oka. Nie zrażała nas nawet coraz gorsza jakość drogi w kierunku przejścia łotewsko – rosyjskiego. Gdy dotarliśmy już do granic Unii Europejskiej naszym oczom ukazała się ogromna kolejka samochodów. Ustawiliśmy się grzecznie na końcu ogonka. Nasze zainteresowanie wzbudził fakt, iż kierowcy samochodów wjeżdżających na Łotwę widząc plastikowy szalet hamowali ostro i biegli „za potrzebą”. Sprawa dotyczyła większości kierujących. W miarę czasu spędzonego w granicznej kolejce dziwiło nas już coraz mniej rzeczy. Przestaliśmy się dziwić, iż w granicznym ogonku sprzedano kilka samochodów rosyjskim handlarzom. Nie zaskoczyła nas też przeszło godzinna przerwa w odprawie podróżnych spowodowana myciem podłóg w granicznej budce. Gdy wyglądało już na to, że nic nie jest w stanie nam przeszkodzić, a od szlabanu dzieliło nas jeszcze dwadzieścia metrów, na plac wjechał autobus marki PAZ. Po chwili wokół pojazdu zaczęli gromadzić się celnicy. To był środek transportu, który odwiózł nocną zmianę po ciężkim dniu pracy. Zamęt związany z przekazaniem warty trwał dobra godzinę. W końcu się udało. Podjechaliśmy do szlabanu. Nasz SEAT został dogłębnie sprawdzony. Z ogromnym zdziwieniem pogranicznik odkrył, iż do napędu auta użyto silnika Volkswagena. W zasadzie hiszpański producent stosuje jednostki VW już od 20-u lat. Ale na wschodzie o tym jeszcze nie wiedzieli :)

Rosja przywitała nas kontrolą miejscowej milicji. Na archaicznym radarze pokazano nam prędkość 117km/h, z którą niby to podróżowaliśmy. „Mandat” nie był wysoki więc nie podejmowaliśmy dyskusji.

Kolejnym zaskoczeniem była jakość rosyjskich dróg. Tzw. „dziewiatka” nafaszerowana była dziurami aż do przesady. Aby ominąć wyrwę należało wjechać w mniejszy ubytek. Jednym słowem szosa była jedną wielką dziurą. Zadziwiającym był fakt, iż rosyjscy kierowcy na najbardziej zrujnowanych fragmentach drogi krajowej nr. 9 rozwijali największe prędkości. Im jakość nawierzchni stawała się lepsza tym samochody jechały wolniej. Dość szybko rozgryźliśmy ten system – na dobrej drodze odbywały się pomiary prędkości, na złej – nie.

Pojazdy wyprodukowane w czasach CCCP były bardzo często przez nas spotykane. One najlepiej radziły sobie na miejscowych bezdrożach.

Późnym wieczorem dotarliśmy do hotelu. Nie mieliśmy chęci już na nic. więc postanowiliśmy wypocząć przed jutrzejszą wystawą.

Z rana wyruszyliśmy do Krokus Center gdzie odbywała się wystawa. „ ILJA SOROKIN SHOW” nosi imię jej pomysłodawcy- rosyjskiego kolekcjonera, którego większość zbiorów stanowią limuzyny z okresu CCCP. Tegoroczną wystawa poświęcono pojazdom wykorzystywanym przez korpus dyplomatyczny. Wozy ustawiono w jednej bardzo dużej hali zaś sama ekspozycja składała się z dwóch części. Ogólnej, gdzie prezentowano pojazdy zabytkowe różnych marek oraz stoiska z częściami i akcesoriami do oldtimerów. W drugiej części zaprezentowano także auta reprezentacyjne.

Nigdy w życiu nie widziałem tylu Czajek, Ziłów, Zisów i Zimów w jednym miejscu. Moją uwagę przykuły również przedziwne wersje popularnej Wołgi: modele dla KGB wyposażone w silniki V8. Pokazano również Wołgę ze zwiększonym prześwitem i napędem 4×4.

Z ogromną ciekawością oglądałem przeróżne wersje ZIS-ów 110: oprócz klasycznej limuzyny i kabrioletu zaprezentowana była odmiana pancerna przygotowana dla Stalina oraz wersja z napędem na 4 koła. Ta ostatnia powstała z myślą o towarzyszach, którzy musieli dotrzeć do odległych radzieckich miejscowości pozbawionych dróg asfaltowych.

Kolekcja ZIŁ-ów tez była dość imponująca. Najbardziej zainteresowały mnie odmiany, które znałem tylko ze zdjęć: 111, 115, 117 oraz nowsze 4104.

Na wystawie również można było obejrzeć wozy produkcji zachodniej wykorzystywane niegdyś przez Biuro Ochrony Rządu. Wystawiono między innymi wiele modeli amerykańskich Packardów – ulubionej marki Stalina. Na polecenie wielkiego wodza konstruowano auta w oparciu o licencje amerykańskiego producenta.

Nie mogło również zabraknąć Rolls Royca oraz Mercedesów, którymi na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wożeni byli radzieccy towarzysze a także współczesnych aut używanych przez rosyjskie biuro ochrony rządu. Błyszczącym lakierem lśniły Mercedesy klasy S oraz G, VW transportery. Wszystkie współczesne auta są specjalnie przygotowane do pełnienia zadań i w znacznym stopniu różnią się od swoich seryjnych odpowiedników.

Z równie wielką ciekawością oglądałem auta umieszczone w pierwszej części hali. Popularne z radzieckich ulic Wołgi, Łady, Moskwicze, Gazy i Ziły zachwycały doskonałym stanem technicznym. Renowacja wszystkich pojazdów przeprowadzona była wręcz wzorowo. Ucieszył mnie fakt obecności dwóch pojazdów, które pamiętam z dzieciństwa jak przez mgłę: Wołga GAZ 24-02 kombi oraz Moskwicz 427 kombi. Samochody w tej wersji nadwoziowej miały w Polsce minimalną popularność i trafiały do naszego kraju w śladowych ilościach.

Po kilkugodzinnym pobycie na wystawie postanowiliśmy wracać do domu. W planie mieliśmy jeszcze odwiedzenie jednego z Moskiewskich muzeów motoryzacji. Niestety zbyt skomplikowany rozjazd na autostradzie został niezauważony zaś próba nawrotu była dość czasochłonna i wiązała się z koniecznością przejechania dobrych paru kilometrów naprzód.

W ten oto sposób udaliśmy się w kierunku domu. Ponownie musieliśmy się zmierzyć z drogą krajową nr. 9. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że w kierunku powrotnym jakość asfaltu jest lepsza. Po głębokich rozważaniach na ten temat odkryliśmy dlaczego tak jest. Do Moskwy jadą pełne, nierzadko przeładowane TIR-y , a wracają puste – niszcząc w mniejszym stopniu nawierzchnię. Kolejnym pozytywnym akcentem drogi powrotnej była mała kolejka na granicy i dość sprawna obsługa. W rekordowo szybkim czasie – 1,5 godziny, znaleźliśmy się na Łotwie.

Podsumowując wyjazd należy uznać za udany – na pochwałę zasługują unikalne samochody, których nigdy wcześniej nie widziałem na żywo oraz bardzo dobry ich stan.

Organizatorom życzę tworzenia kolejnych imprez o jeszcze większym rozmachu. Rynek motoryzacji zabytkowej w Rosji cały czas się rozwija. Świadczy o tym doskonale duża ilość muzeów motoryzacji choćby w samej Moskwie.

                                                                            Marek Kuc